Nikomu nie muszę tłumaczyć, że hipermarketów w Polsce z polskim kapitałem jest jak na lekarstwo.
Dzisiaj nie chcę poruszać tematu, dlaczego polskich hipermarketów z polskim kapitałem w Polsce nie ma, ale pozwólcie mi zwrócić uwagę, że prawdopodobnie, większość ludzi, którzy interesują się Polską ekonomią, zastanawiało się choć raz, jak to jest, że Polacy przez 25 lat nie zdołali rozwinąć ani jednego hipermarketu.
Czyżbyśmy nie umieli sprzedawać masowo marchewek i ziemniaków?
W tym tekście nie jestem w stanie rzucić czarodziejskiego zaklęcia, odczarowując biznes z Polskim kapitałem, ale jestem w stanie opowiedzieć o zachowaniu, które chciałbym zaszczepić w Polsce, a mianowicie, że w każdym europejskim kraju, w którym mieszkałem.
Było ich aż 8: Szkocja, Anglia, Walia, Hiszpania, Portugalia, Włochy, Belgia i Holandia. Propaguje się kupowanie lokalnych produktów i jest to na porządku dziennym i nikt nikogo nie wyzywa od nacjonalistów, faszystów i takich tam. To jest proprostu normalne.
W każdym, z tych 8 członków Unii Europejskiej jest propagowane kupowanie ich własnej żywności i ich własnych produktów.
Dugą sprawą jest problem zanikających w Polsce ryneczków.
W większości, wymienionych krajów, obwoźne rynki są czymś normalnym a wręcz obowiązkową częścią kultury.
W Polsce nigdy nie widziałem obwoźnego ryneczku, a szkoda, bo nie ma jak kupić produktu od rolnika lub rzeźnika tuż pod domem.
Mimo tak zmasowanego ataku a wręcz potopu i z drugiej strony wyniszczenia polskiej przedsiębiorczości, musimy sobie jakoś pomagać, tak aby odbudować polski kapitał.
Oczywiście nie zawsze kupuje produkty polskie, bo nie wszystkie produkujemy, ale wtedy bardzo chętnie kupuje produkty zagraniczne, ale tylko w sytuacji, gdy nie mogę znaleźć polskiego produktu.
Konta bankowe, usługi IT, konsulting staram się posiadać w Polsce, jednym słowem jestem Dumnym Patriotą Ekonomicznym.
Wiele lat były ryneczki obwoźne, ale zakazano im tego… Straż miejska wlepia mandaty za to, że się stanie ze słoikiem grzybów i chce go sprzedać … W rządzie jest problem, a nie w obywatelach 🙂
Wielokrotnie powtarzam to na różnych blogach i forach: sprzedaż bezpośrednia to dla Nas jedna z wielu dróg ratunku! Dlaczego rolnicy we Francji, Dani, Hiszpanii mogą sprzedawać swoje przetwory (sery, wędliny, wina, nalewki) My nie możemy!
Problem nie jest w Polakach problem jest w bandzie idiotow nazywanych potocznie urzednikami. Pociotki poupychane gdzie sie da MUSZA cos po prostu robic wiec jedne wymyslaja bzdury a inne te bzdury egzekwuja. W NORMALNYM kraju Unii mozna spokojnie kupic warzywa, owoce, ryby i inne art spozywcze prosto od farmera czy rybaka i zadne ZUSy i Min Finansow nie nasylaja na nikogo kontroli ale Polska nie jest normalnym krajem dlatego pozdrawiam z zagranicy 🙂